Za twórcę osteopatii czaszkowej uważa się powszechnie W.G. Sutherlanda (1873–1954), który u schyłku XIX w., będąc studentem pierwszej szkoły osteopatii w USA, doznał czegoś, co sam opisuje w swoich wspomnieniach jako nagłe olśnienie. Otóż przyglądając się budowie czaszki na zajęciach z anatomii, pomyślał, że kształt kości skroniowych przypomina kształt skrzeli u ryb. Skoro więc czaszka ma szwy między poszczególnymi kośćmi, być może również zachodzi w jej obrębie inny niż wentylacyjny „proces oddechowy”. Przyznać trzeba, że taki początek teorii medycznej może u współczesnych naukowców wywołać tylko uśmiech politowania. Jednak to, co ujmuje w postaci Sutherlanda, to pokora i cierpliwość. Zanim ogłosił swoją teorię w 1939 r. w formie skryptu zawierającego zbiór jego wykładów (niemal 40 lat po opisanym wyżej zdarzeniu), bardzo długo eksperymentował na sobie samym, stosując specjalny kask umożliwiający sztuczne wywoływanie napięć na szwach czaszki i obserwował możliwe konsekwencje wywoływanych przez siebie dysfunkcji1. Teoria zakładała, że centralny układ nerwowy wykonuje fazowe zmiany kształtu nazywane zgięciem i wyprostem, że ruch ten powstaje na skutek pulsacyjnego wydzielania płynu mózgowo-rdzeniowego w komorach mózgu niezależnie od innych biorytmów ciała, że membrany czaszkowe będące zdwojeniem opony twardej przejmują energię tego ruchu i prowadzą do synchronicznego ruchu kości czaszki, a poprzez ciągłość opony twardej – również kości krzyżowej. Całokształt tych procesów Sutherland nazwał pierwotnym mechanizmem oddechowym (primary respiratory mechanism – PRM) i przypisał mu rolę centralnego sterownika homeostazy. Badacz twierdził, że te bardzo subtelne ruchy poszczególnych kości czaszki oraz pulsację PRM można wyczuć palpacyjnie, a każde zaburzenie opisywanego wzorca ruchu i pulsacji może być przyczyną schorzeń i dolegliwości. Zaburzenia w tym układzie miałyby się manifestować zmianą pulsacji rytmu czaszkowego, zaburzeniami wzajemnej ruchomości kości czaszki oraz oczywiście zmianą napięć na membranach czaszki, co w konsekwencji miałoby prowadzić do wielorakich objawów klinicznych i konkretnych dolegliwości. Wprowadził więc pojęcie „dysfunkcji osteopatycznej” na zupełnie inny grunt. Pewne sformułowania, jakich używał Sutherland na określenie tego, co czuł, badając czaszkę, i tego, co starał się wywoływać gestami terapeutycznymi, takie jak np. „oddech życia”, „kierowanie płynem”, „kompresja czwartej komory”, utrudniały recepcję jego teorii nawet jemu współczesnym osteopatom. Powodowało to, że bardzo długo jego teoria nie mogła wejść na stałe do standardów kształcenia studentów osteopatii, a on sam traktowany był jako nieszkodliwy dziwak. Z drugiej strony niejednoznaczna terminologia i dość swobodne czerpanie z doświadczeń Sutherlanda przez jego kolejnych protagonistów sprzyjało powstawaniu kolejnych szkół i wariacji na temat pracy czaszkowej pod postacią terapii czaszkowo-krzyżowej i somato-emocjonalnego uwolnienia J. Upledgera, teorii biodynamicznej F. Sillsa, energetycznej J. Chitty czy poliwagalnej teorii S. Porgesa. Dziś tym bardziej trudno uzyskać uwspólnienie definicji i języka, jakiego na opisanie tych samych zjawisk używają osteopaci i neurofizjolodzy. Po części stało się tak siłą tradycji, która nadal przedstawia w szkołach osteopatii pożółkłe ryciny poczciwego Sutherlanda, po części z powodu neologizmów i „trade markowych” określeń, jakimi posługują się absolwenci poszczególnych szkoleń terapii czaszkowej.
REKLAMA
Teoria samych względności
Teoria względności Einsteina była czymś, co „uratowało” fizykę opartą na prawach Newtona i Galileusza przed niezgodnymi z jej prawami wynikami doświadczeń z pomiarem prędkości światła. Otóż okazało się doświadczalnie, że prędkość światła jest niezależna od tego, czy obserwator zbliża się do niego, czy oddala, i zawsze jest stała, co stało w sp...
Pozostałe 90% treści dostępne jest tylko dla Prenumeratorów
- 10 wydań czasopisma "Praktyczna Fizjoterapia i Rehabilitacja"
- Nielimitowany dostęp do całego archiwum czasopisma
- ...i wiele więcej!