Trzydzieści lat temu wiedza z dziedziny rehabilitacji i medycyny fizycznej obejmowała anatomię, fizjologię wysiłku, ćwiczenia i wzmacnianie mięśni oraz inne modele terapeutyczne. Wyraźnie mniejszy nacisk kładziono na rozumienie oraz leczenie urazów i dysfunkcji powięzi i tkanek łącznych. Jednak po 2005 r. odkryto wiele noych zjawisk. Autorzy atlasów anatomicznych prześcigają się w staraniach o pokazanie anatomii narządu ruchu w najczystszy i najbardziej przejrzysty sposób, mistrzowsko wycinając tę przezroczystą tkankę łączną. Tak uproszczone ilustracje nie oddają w pełni ani prawdziwej budowy ciała, ani tego, jak się ono zachowuje i jak je czuć w trakcie zabiegu chirurgicznego czy terapeutycznej palpacji. W pewien sposób narzucają jedyną słuszną interpretację czysto mechanicznych zależności tkanek mięśni i kości i wizerunek architektury ciała jako konstrukcji kompresyjnej.
Obecnie jednak wiadomo już, że tak nie jest. Dużo bardziej prawdopodobny jest tensegracyjny model organizacji tkanek człowieka. W ciele mięśnie rzadko przekazują swoją pełną siłę bezpośrednio poprzez ścięgna na szkielet. Rozdzielają dużą część przekazywanej siły skurczu i napięć na warstwy i płachty powięzi. One z kolei przekazują te napięcia na synergistyczne i agonistyczne mięśnie. Przez to usztywniają nie tylko dany staw, ale również mogą wpływać na odlegle rejony kilkanaście stawów dalej, co zostało przedstawione w modelu Anatomy Trains. Zatem proste podręcznikowe pytanie, które z mięśni uczestniczą w danym ruchu, jest już nieaktualne.
Kolejnym obalonym już mitem jest przeświadczenie, że mięśnie są wyizolowanymi i niezależnymi funkcjonalnie ośrodkami. Większość ruchów mięśniowych generowanych jest przez wiele ośrodków motorycznych, pewna ich część przekazywana jest do jednego mięśnia, a pozostała część energii przekazana jest do innych mięśni. Siły napięć z tych ośrodków motorycznych przekazane są następnie na kompleksową sieć powięziowych płacht, worków, kieszonek i strun, które przekształcają je w końcowy ruch ciała.
Jeśli więc architektura sieci powięzi jest tak znaczącym czynnikiem w zachowaniu mięśniowo-szkieletowym, można zapytać, dlaczego ta tkanka tak długo była uznawana za nieważną. Jest na to pytanie kilka odpowiedzi.
Rozwój nowych technik obrazowania i narzędzi badawczych pozwala obecnie na badania tkanki in vivo. Najświeższym dowodem przebiegu tych eksploracji jest wkrótce dostępna w Polsce książka doktora Guimberteau pt. Architecture of Human Living Fascia. Przedstawia ona piękne zdjęcia i wideo przestrzeni pozakomórkowej matrycy uchwycone w skali mezoskopowej dzięki technologii endoskopowej.

Kolejnym powodem niech będzie fakt, że tkanka łączna „broni się” przed klasycznymi metodami badań anatomicznych. Można śmiało określić przybliżoną liczbę
kości i mięśni, jednak jakakolwiek próba policzenia fasciae w ciele skazana jest na niepowodzenie. Powięziowe ciało jest jednym wielkim organem o sieciowej architekturze, złożonym z wielu worków, mikrowakuoli, setek podobnych do lin lokalnych zgrubień i tysięcy kieszonek w kieszonkach. Wszystko to połączone przez przegrody międzymięśniowe i luźniejsze warstwy tkanki łącznej.
Powięź – jakie to struktury?
W literaturze istnieje wielka różnorodność poglądów dotyczących tego, co zalicza się do grupy tkanek wspólnie zwanych powięzią.
Według przyjętej na pierwszym Fascia Reaserch Congress definicji powięź to wszystkie kolagenowe tkanki łączne, których morfologia jest ukształtowana głównie...